Dziś jest intensywny dzień, pod każdym względem. No, prawie.
- W domu rocznica ślubu. Chyba więcej dodawać nie trzeba. Big deal.
- W biurze najważniejsza premiera roku. Największe oczekiwania. Największa spinka. Największa nadwrażliwość na nawet małe fuck-upy. Big deal.
- W chmurze normalnie nieobciążony worker, dostający o pełnych godzinach paczki zleceń, który pojedyncze zlecenie spokojnie obrabia sobie w ok. 1 sekundę dostał ich w pierwszej paczce ponad 5000. Matematykę zostawiam przenikliwości czytelnika, podpowiem tylko jednak, że to się nie całkiem bilansuje w godzinie.
Oh well… Po 5 minutach odpalił się kolejny, potem kolejny. Wciągnął paczkę, wypluł wyniki, ziewnął i się wyłączył. Developer w tym czasie pił kawę, z filiżanki, odchylając mały palec. Like a sir. Chmura jest super. Big deal.