Ostatni raz byłem w pracy 23 grudnia. Tak, ponad 5 tygodni temu. No tak się jakoś złożyło, że do po świętach był urlop do końca roku, potem jedno dziecko zachorowało i nie mogło chodzić do przedszkola, potem drugie dziecko wzięło i się urodziło, więc tatuś kolejne dwa tygodnie spędził w domu… No i się nazbierało.
Żeby było jasne – uwielbiam swoją żonę i dzieci, ale dziś wyszło na jaw, że brakowało mi troszkę innego trybu, do którego przywykłem i że ja jednak lubię tę robotę. Cały dzień latałem między ludźmi dowiadując się o coraz to ciekawszych problemach i projektach, w które powinienem włożyć paluchy. To był dobry dzień i chyba od razu udało się pomóc paru osobom. Połapałem właściwie więcej niż planowałem i jestem diablo zadowolony.
Wracając do domu utknąłem w korku, ale to nic, wygrzebałem ze schowka płytę Blind Guardian, -10 do wieku. Pozostaje tylko zacytować klasyka:
Oh, it’s good to be back!
– Tony Stark